Córki walczą o życie ojca! Potrzebują pomocy w leczeniu tata po trzecim udarze.

Nasz Tata jest po 3 udarze mózgu.

W 2000 roku, niedługo przed świętami Bożego Narodzenia, gdy miałyśmy odpowiednio 4 i 9 lat, nasz Tata doznał pierwszego udaru krwotocznego lewej półkuli mózgu, który skutkował całkowitym paraliżem prawostronnym (rezydualny spastyczny niedowład połowiczy prawostronny z przykurczami w prawej kończynie górnej) utrzymującym się aż do dnia dzisiejszego. Był to szok dla nas wszystkich, zwłaszcza, że Tata miał zaledwie 33 lata. Jego powrót do rzeczywistości nie był łatwy – pojawiły się płacz, bezradność, niemożność pogodzenia się z tym co Go spotkało i dlaczego właśnie jego? Całe życie było przed nim, a w jednej chwili stracił wszystko.

Lekarze początkowo nie dawali mu szans na przeżycie. Mówili, że jeśli przeżyje to nie będzie chodził ani mówił. Nasz Tata musiał nauczyć się funkcjonować od nowa już „bez” połowy ciała oraz przy całkowitej afazji – niczego sprzed udaru nie pamiętał. Miał w sobie ogromną wole walki i motywacji. To pozwoliło mu na opuszczenie oddziału dziennego rehabilitacji już o własnych siłach – o lasce, którą parę lat później wyrzucił będąc w górach. Od czasu udaru jego życie stało się bezustanną walką o powrót do sprawności. Tata próbował różnych metod – poprzez leczenie konwencjonalne po akupunkturę. Mimo niepełnosprawności udało mu się spełnić jedno ze swoich marzeń i wyjechać do Paryża, gdzie o własnych siłach wszedł na wieże Eiffla. Przez kilka lat Tata funkcjonował bardzo dobrze mimo swojej niepełnosprawności, ale zaczął się zniechęcać tym, że wszystkie metody, dzięki którym miał powrócić do życia „sprzed udaru” nie dają oczekiwanych przez niego rezultatów.

q1439b8702c045aa.jpeg

W 2018 roku, na parę miesięcy przed moim ślubem, Tata doznał kolejnego udaru, tym razem niedokrwiennego. Szczęście w nieszczęściu, że nie był tak groźny i rozległy jak pierwszy udar, ale niestety mimo to, pozostawił stałe zmiany w mózgu. Tata kolejny raz się podniósł i wyszedł ze szpitala o własnych siłach, ale jego stan psychiczny uległ pogorszeniu. Zaczął miewać też zachwiania równowagi, zaburzenia pamięci. Każde Jego wyjście z domu było dla nas bardzo niepokojące. Bałyśmy się, że nie wróci – że się gdzieś przewróci i nie będzie w pobliżu nikogo kto mógłby mu udzielić pomocy. Zdarzały się sytuację, że szukałyśmy go przez Policję czy dzwoniąc po szpitalach.

Niestety 7 października 2020 roku, na tydzień przed 53 urodzinami Taty, nasze największe obawy się ziściły – Tata trafił do szpitala na Oddział Neurologii z podejrzeniem kolejnego udaru lewej półkuli mózgu. Nie mogłyśmy taty odwiedzić ze względu na Covid-19. Po 8 dniach Tata został wypisany ze szpitala, chociaż powinien zostać skierowany na Oddział Rehabilitacji Dziennej (na Oddziel był Covid, więc nie przyjmowali nikogo). Został przywieziony do domu boso i w damskiej koszulce, z siniakami, jako osoba leżąca i całkowicie zależna od innych, a warto podkreślić, że mieszka z Babcią, która jest w podeszłym wieku i schorowana. Całe ta sytuacja odbiła się negatywnie na jego i tak już mocno nadwyrężonej psychice.

Niestety nie znamy przyczyny udaru, ponieważ w szpitalu nie zostały wykonane podstawowe badania diagnostyczne jak echo serca czy Holter. Musimy je wszystkie wykonać na własną rękę – prywatnie, bo nie możemy sobie pozwolić na oczekiwanie na wizytę w ramach NFZtu. Potrzebowaliśmy też konsultacji z neuropsychologiem, neurologiem, urologiem, logopedą oraz kardiologiem. Wszystkie te konsultacje odbyły się lub mają się odbyć w najbliższych dniach w ramach wizyt prywatnych. Jedyne co udało się nam „załatwić” bez dodatkowych opłat to rehabilitacja domowa (5 godzin tygodniowo), która obecnie jest przerwana ze względu na chorobę rehabilitanta. Poziom motywacji i chęci do życia naszego Taty spadają z dnia na dzień, dlatego musimy działać szybko. Ze swojej strony staramy się robić wszystko co w naszej mocy, aby poprawić Jego jakość życia i pomóc mu ponownie się podnieść. Uczymy go podstawowych czynności życia codziennego oraz liczyć czy pisać… pokazujemy zdjęcia członków rodziny, aby przypomniał sobie jak najwięcej.

v242e41b4a5b1658.jpeg

Tata zawsze był dla nas wsparciem i zawsze mogłyśmy na niego liczyć, dlatego teraz my chcemy i musimy mu pomóc, bo tym razem nie poradzi sobie sam. Chcemy go ratować, zapewnić niezbędną opiekę medyczną. Pragniemy znów zobaczyć w jego oczach radość. Jesteśmy gotowe na ciężką prace, a jedyne co stoi nam obecnie na przeszkodzie to pieniądze. Nasze miesięczne dochody są zbyt niskie wobec ogromu kosztów jakie pojawiają się na drodze do odzyskania chociaż częściowej sprawności. W ciągu ostatnich 2 tygodni wydaliśmy ponad 1500 zł na niezbędne konsultacje lekarskie, specjalistyczny sprzęt, leki, a to tylko kropla w morzu potrzeb.

af207aeacfd72708.jpeg

Obecnie naszym priorytetem jest wysłanie Taty do Specjalistycznego Ośrodka Rehabilitacji. Niestety przez Covid-19 mamy bardzo ograniczone pole działania – jest zaledwie kilka ośrodków, które są częściowo finansowane przez PCPR i przyjmują chorych na rehabilitację w tym okresie. Funkcjonują oczywiście ośrodki prywatne, ale też jest problem z miejscami do końca tego roku.

Dzięki życzliwości ludzi udało się znaleźć miejsce w ośrodku Neuron Bydgoszcz oraz pozyskać środki z PCPR na dofinansowanie turnusu rehabilitacyjnego w kwocie 2500 zł. Koszt 14 dni turnusu z opiekunem to 7500 zł. Mamy czas na zgromadzenie brakującej kwoty do czasu wyjazdu tj. 29.11.2020. Mamy nadzieję, że wyjazd dojdzie do skutku, a po powrocie będziemy kontynuować rehabilitację oraz konsultacje ze specjalistami oraz zabierzemy Tatę do najlepszych ośrodków rehabilitacji w kraju. Niestety ceny turnusów prywatnych są wygórowane (Ośrodek Rehabilitacji Norman Koszalin – 4 tygodnie turnusu to koszt 13 300 zł ), a nasze środki powoli się wyczerpują i dlatego musimy prosić o wsparcie.

Ciężko jest nam prosić o pomoc, ale jeszcze ciężej jest nam patrzeć na cierpienie Taty.

Dodaj komentarz